Kradzież, to zjawisko niemal tak stare jak ludzkość. Z jego istnieniem muszą liczyć się właściciele sklepów i punktów handlowych wszystkich niemal branż. Kierowani ciekawością postanowiliśmy sprawdzić, kto, co i jak często kradnie w polskich marketach budowlanych.

Jak powiedział nam Tomasz Witosławski, Dyrektor ds. Bezpieczeństwa NOMI S.A., kradzieże w wielkopowierzchniowych sklepach budowlanych zdarzają się właściwie równie często, jak w innych placówkach handlowych. Przypadki złapania na gorącym uczynku osób, które usiłują wyjść ze sklepu z towarem, za który nie zapłaciły zdarzają się mniej – więcej kilka razy w tygodniu. Kradzieże nasilają się zazwyczaj w okresie jesienno – zimowym. Noszone w tym czasie ubrania po prostu ułatwiają złodziejom ukrycie różnych rzeczy w szerokiej kieszeni, pod kurtką lub płaszczem, w rękawie czy w kapturze. W publikowanych często programach poruszających problem kradzieży zwraca się uwagę, że kradną nie tylko mężczyźni, ale także kobiety i dzieci. Okazuje się jednak, że okradanie sklepów narzędziowo – budowlanych to zdecydowanie domena mężczyzn. Do marketu budowlanego złodziej przychodzi po towar, który da się szybko upłynnić na miejscowym bazarze czy w lombardzie. Wiertarkę, wkrętarkę, czy zestaw śrubokrętów mężczyzna sprzeda dużo szybciej i łatwiej niż kobieta - mówi Tomasz Witosławski. Skoro kradną klienci, nasuwa się pytanie, czy zdarza się to także pracownikom. W wypadku pracowników częściej od kradzieży zdarzają się raczej nadużycia finansowe. Na szczęście dysponujemy odpowiednim systemem bezpieczeństwa, który pozwala bardzo szybko rozwiązywać tego typu problemy – mówi Kacper Chudzikiewicz, Rzecznik Prasowy Leroy Merlin.

Podobnie jak gdzie indziej, tak i w sklepach budowlanych usiłują kraść zarówno młodzi jak i starzy. Wśród złapanych osób zdarzają się nastolatkowie, ale nie brakuje także osób między 50 a 60 rokiem życia. Przestępcy usiłujący okradać nasze sklepy coraz częściej organizują się w grupy. Jeszcze kilka lat temu dominowały przypadki kradzieży pojedynczych przedmiotów. Obecnie kilkuosobowe szajki podejmują często próby wynoszenia większej ilości towarów - mówi T. Witosławski.

Każdy, kto kiedykolwiek robił zakupy w supermarkecie doskonale wie, jakie środki bezpieczeństwa stosują sieci handlowe, by zapobiec ewentualnym stratom. Kosztowne systemy monitoringu czy bramki i chipy alarmowe, to jedynie część systemów bezpieczeństwa. Ich najważniejszy element stanowią oczywiście ludzie - ochroniarze, których zadaniem jest ostatecznie udaremnić kradzież. Problem jednak w tym, że zadanie to wbrew pozorom nie należy ani do łatwych, ani do przyjemnych. Zatrzymany złodziej najczęściej doskonale wie, że ochrona obiektu nie ma prawa go zrewidować, by odebrać skradzione przedmioty. Aby tego dokonać, strażnicy muszą wezwać policję. W międzyczasie narażeni są często na wyzwiska, oplucie, czy nawet pobicie. Drobni przestępcy świetnie zdają sobie sprawę także z różnicy pomiędzy przestępstwem a wykroczeniem Złodzieje najczęściej dobrze wiedzą, jakiej wartości przedmioty kraść, by w razie wpadki nie narazić się na zbyt poważne konsekwencje. Niemniej jednak w naszych sklepach obowiązuje zasada wzywania policji we wszystkich przypadkach, niezależnie od wartości ukradzionych towarów - wyjaśnia T. Witosławski.

Jak widać, sieci handlowe zajmujące się dystrybucją narzędzi, czy materiałów budowlanych nie są wcale mniej narażone na działalność złodziei od firm z branży spożywczo -przemysłowej. Na szczęście spryt złodzieja coraz częściej przegrywa z techniką i profesjonalizmem ochroniarzy. Sambor Zarzycki

Autor: chemiabudowlana.info - zobacz wizytówkę firmy