Ze śpiewem na ustach i rozkładem jazdy w dłoni Dorota Wójcik (sopran) i Przemysław Rezner (baryton), soliści łódzkiego Teatru Wielkiego, zapowiadali komunikaty dworcowe na stacji Łódź Fabryczna. W ten niebanalny sposób 13 października br. Atlas Sztuki i Przewozy Regionalne pożegnały tę łódzką stację. 
Cóż to był za dzień! Pasażerowie przystawali w osłupieniu, jeden nawet pobiegł do kasy z pretensjami, że chyba zapowiadający się upił, maszyniści pękali ze śmiechu, ekipy telewizyjne i radiowe stawiły się w ilościach niespotykanych, jak na wydarzenie kulturalne, tym bardziej operowe! Jednym słowem – „Opera dworcowa” Marcina Polaka odniosła niebywały sukces. Zaznaczyć jednak trzeba, że nie tylko forma przekazu była ważna, ale i treść. A nad tą czuwała Maria Kryzbe – starszy informator megafonowy, która na Fabrycznej przepracowała wiele lat.
– Po raz pierwszy „wyszliśmy w miasto – mówi Jacek Michalak, prezes Atlasa Sztuki. – To był dzień absolutnie wyjątkowy tak w dziejach wokalistyki, jak i kolejnictwa. Nastąpił akt sprawiedliwości dziejowej. Dworzec, przez dekady będący sceną wielu pożegnań, sam pożegnany został wyjątkowo.
Teraz teren po dawnej stacji stanie się wielkim placem budowy. Z nowego dworca pociągi powinny ruszyć w świat za 42 miesiące.
                                
                                    
                                        
                                    
                                
                            
                                
                                    
                                        
                                    
                                
                            
                                
                                    
                                        
                                    
                                
                                            
             Ledwie się rozjaśnia, a z głośnika płynie komunikat sopranem: Wjechał pociąg! Matko z dzieckiem, odsuń się od torów. Uważaj! Fot. Dominik Szwemberg |  Pasażerowie nie kryli wesołości. Fot. Dominik Szwemberg | 
Cóż to był za dzień! Pasażerowie przystawali w osłupieniu, jeden nawet pobiegł do kasy z pretensjami, że chyba zapowiadający się upił, maszyniści pękali ze śmiechu, ekipy telewizyjne i radiowe stawiły się w ilościach niespotykanych, jak na wydarzenie kulturalne, tym bardziej operowe! Jednym słowem – „Opera dworcowa” Marcina Polaka odniosła niebywały sukces. Zaznaczyć jednak trzeba, że nie tylko forma przekazu była ważna, ale i treść. A nad tą czuwała Maria Kryzbe – starszy informator megafonowy, która na Fabrycznej przepracowała wiele lat.
– Po raz pierwszy „wyszliśmy w miasto – mówi Jacek Michalak, prezes Atlasa Sztuki. – To był dzień absolutnie wyjątkowy tak w dziejach wokalistyki, jak i kolejnictwa. Nastąpił akt sprawiedliwości dziejowej. Dworzec, przez dekady będący sceną wielu pożegnań, sam pożegnany został wyjątkowo.
Teraz teren po dawnej stacji stanie się wielkim placem budowy. Z nowego dworca pociągi powinny ruszyć w świat za 42 miesiące.
 Ważna była i forma przekazu, i treść – Przemysław Rezner (baryton) i Maria Kryzbe (starszy informator megafonowy). Fot. Dominik Szwemberg |  Dorota Wójcik (sopran) ze śpiewem na ustach i rozkładem jazdy w dłoni. Fot. Dominik Szwemberg | 
REKLAMA:
                                REKLAMA:
                                REKLAMA:
                                
                    
Ledwie się rozjaśnia, a z głośnika płynie komunikat sopranem: Wjechał pociąg! Matko z dzieckiem, odsuń się od torów. Uważaj! Fot. Dominik Szwemberg
Pasażerowie nie kryli wesołości. Fot. Dominik Szwemberg
Ważna była i forma przekazu, i treść – Przemysław Rezner (baryton) i Maria Kryzbe (starszy informator megafonowy). Fot. Dominik Szwemberg
Dorota Wójcik (sopran) ze śpiewem na ustach i rozkładem jazdy w dłoni. Fot. Dominik Szwemberg